Dlaczego Aniołów nie widać? Czy można je usłyszeć? W jaki sposób mogą nam pomóc? Kasia już wie. Przekonajcie się i wy.© Katecheza przedszkolaka☕Jeżeli podoba Kazanie dla dzieci – 27 niedziela zwykła B. Mk 10,13-16. 13. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. 14. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. 15. Kazanie dla dzieci na III Niedzielę Adwentu rok A (3 Niedziela Adenu rok A, Gaudete, adwent dla dzieci, katecheza adwentowy, film o Adwencie, Bajka o Adwenci Kazanie dla dzieci na IV Niedzielę Wielkanocną zwaną też "Niedzielą Dobrego Pasterza".3 maja 2020Dlaczego Pan Jezus jest pasterzem?Czy będąc pasterzem, był b . W ramach kampanii pt. „Sprawdź czy jesteś świadomym rodzicem” fundacja proponuje rodzicom możliwość rozwiązania Testu Świadomego Rodzica na stronie fundacji 1. Współczesna definicja talentu Amerykański Instytut Gallupa, badając zjawisko naturalnych predyspozycji człowieka, szukał na przestrzeni ostatnich 30 lat spójnej i uzasadnionej naukowo definicji talentu. Według jego odkryć oraz w oparciu o współczesną wiedzę o mózgu „talent to każdy powtarzający się wzorzec myślenia, odczuwania lub zachowania, który może znaleźć pożyteczne zastosowanie.” Oznacza to, że talenty mamy zlokalizowane w mózgu i że są to najszybsze ścieżki neuronalne, wykształcone w procesie rozwoju człowieka. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ jasno wskazuje na fakt, że skoro każdy ma mózg, każdy również takie wzorce posiada. Wniosek nasuwa się sam: KAŻDY MA TALENTY. Dzieci od najwcześniejszych lat kształcą swoje modele odczuwania, myślenia i działania, rolą rodziców jest je wspierać w rozwoju oraz odkrywać rzeczy, które dzieci lubią robić. 2. Jak zaobserwować talenty u siebie i u dziecka? Talent jako słowo zamiennie określany jest w języku polskim, jako: predyspozycja, ukryty potencjał, naturalna umiejętność, wybitna kompetencja. Najłatwiej skojarzyć słowo talent z czymś, co lubię robić… W celu rozpoznania talentu warto obserwować też sam proces działania. Talent umożliwia nam wykonywanie określonego rodzaj działań w sposób łatwy, angażujący naszą motywację wewnętrzną, pozwala również na osiąganie w tych obszarach ponadprzeciętnych rezultatów. Ciekawe zjawisko dotyczy jednocześnie zarządzania energią osobistą w procesie działania. Wykonując to „COŚ”, ładujemy akumulatory, towarzyszą nam pozytywne emocje i osiągamy wysoki poziom satysfakcji osobistej. Obserwując siebie lub dziecko w takim działaniu, nie mamy wątpliwości, że do czegoś mamy talent! 3. Talent to jeszcze nie jest Mocna Strona Powszechnie uznaje się, że odkrycie naturalnych predyspozycji to początek drogi. Predyspozycja to tylko, lub aż… potencjał, który warto rozwijać w czasie, przez zdobywanie wiedzy i regularne ćwiczenie umiejętności. Dlatego Instytut Gallupa wprowadził prosty wzór określający, czym jest Mocna Strona to: Talent + Wiedza + Umiejętności Takie podejście sugeruje, że po odkryciu obszarów, w których dorosły lub dziecko jest szczególnie predysponowany do robienia rzeczy w wyjątkowy sposób, warto koncentrować siły, energię i czas na wspieraniu rozwoju mocnych stron. Takie podejście, jest mocno w opozycji do tradycyjnego podejścia w wychowaniu. Tradycyjne podejście sugeruje, bowiem kierowanie uwagi i czasu przede wszystkim na to, czego ktoś nie umie i koncentruje się głównie na niwelowaniu deficytów u dziecka. W czymś jest dobre? Super! Zajmijmy się tym, w czym dobre jeszcze nie jest… 4. Jakie możemy mieć talenty? W 1981 r. Roger Sperry dostał Nagrodę Nobla za określenie specyfikacji pracy prawej i lewej półkuli mózgu. Jasnym okazało się, że w oparciu o budowę mózgu talenty i naturalne predyspozycje grupują się w obszarach umiejętności analitycznych, ścisłych, precyzyjnych, (kiedy dorosły/dziecko ma dominującą lewą półkulę mózgu) oraz artystycznych, ruchowych, przestrzennych, (kiedy występuje dominacja prawej półkuli mózgu). Trzecim typem talentów są talenty wynikające z tego, że osoba nie ma dominującej półkuli mózgowej. Wtedy zdarza się, że ma różne predyspozycje mieszane, zarówno związane z analitycznym sposobem działania, jak i syntetycznym i kreatywnym sposobem postrzegania rzeczywistości. Współczesna diagnostyka talentów dostarcza rodzicom wiedzy na temat, jak i co obserwować u dziecka, by odkrywać jego naturalny potencjał. Warto wiedzieć, że na tej podstawie kształcą się również wzorce odczuwania i działania, które wynikają z tendencji dominacji półkul mózgowych. Dlatego mamy inne poziomy wrażliwości, zjawisko ekstrawersji i introwersji i wiele innych cech związanych z temperamentem i empatią. 5. Głębokie przekonania osobiste na temat talentów Każdy człowiek ma swoje indywidualne doświadczenia w obszarze tematu: TALENTY. Jedną z najważniejszych rzeczy wydaje się być fakt, czy ja, jako rodzic zdaję sobie z nich sprawę? Czy jestem świadoma/świadomy: co myślę na ten temat? Jakie mam głębokie przekonania, które kierują moim sposobem myślenia, odczuwania i działania w obserwacji dziecka? Bo jeżeli rodzic jest otwarty na wiedzę, to praktykuje podejście, że jego dziecko na 100% ma naturalne predyspozycje do czegoś… Oczywiście w toku rozwoju odkrywamy wtedy fakty, w jakich obszarach jest uzdolnione. I jako dorośli możemy podejmować decyzję, jak dziecko wspierać na ścieżce uzdolnień i talentów. 6. Lata edukacji, a talenty naturalne W edukacji szkolnej istnieje pewna naturalna hierarchia przedmiotów. Najwyżej oceniane są u dzieci predyspozycje analityczne i sprawność w przedmiotach ścisłych, potem w kolejności języki, uzdolnienia w przedmiotach humanistycznych i na końcu (niestety) stoją zajęcia ruchowe i taneczne. To klasyczne podejście. Jeżeli jednak dziecko nie „wpasowuje się” w tą szczególną kolejność ze swoimi talentami… Co robić? Warto wtedy zadbać o budowanie jego poczucia własnej wartości, ponieważ w sposób naturalny, będzie „odstawało” od oczekiwań dorosłych w szkole. Warto rozmawiać z nim, że każdy z nas jest inny, że każdy ma umiejętności i talenty, które czynią go wyjątkowym i że warto rozwijać swoje Mocne Strony. To wprawdzie długi i bardzo odpowiedzialny proces - wspierania naturalnych talentów, ale na długiej ścieżce życia – zawsze się opłaca. Skutkuje wysokim poziomem satysfakcji osobistej i dobrym zdrowiem. Powodzenia na ścieżkach odkrywania i wspierania talentów, życzymy wszystkim rodzicom i dzieciom oraz nauczycielom. Pan co wór złota miał i na dwa lata Musiał pognać za sprawą, gdzieś na kraj świata. Nim ruszył wezwał służbę, która w domu została Polecić by o jego dobytek dbała. Pięć talentów ci daje rzekł do pierwszego, pokaż mi, że potrafisz pomnożyć tę kwotę Dwie monety drugiemu dał i rzekł do niego Aby było ich więcej, zrób dobrą robotę. A ostatni talent dla trzeciego sługi Ten przyjął go ze strachem bał się o niego. Wpadnę w tarapaty myślał lub gorzej, w długi Kiedyś trzeba będzie je spłacić a nie mam z czego. La,la, la la Jasny cel Pan im dał i ruszył w drogę, By spraw dopilnować w dalekich stronach. Dwaj się wzięli do dzieła, ci znali przestrogę. Że bez chęci i pracy nie ma kołaczy. Pierwszy kupił owce pilnował stadka Podwoił pięć talentów niezła to gratka Ten drugi, jak to rolnik, w polu pracował, Gdy sprzedał bujne plony, kwotę zdublował. A ten sługa, który dostał tylko jeden talent Miał lenia za skorą, więc lenił się dalej, Po co interesy dumał to tylko zmartwienie Pewniej złoto schować w dziurze pod solidnym kamieniem. La, la, la, la,… Wrócił Pan i zaraz też woła swoje sługi. Ten pierwszy się pochwalił, zyskiem i pracą Szczerze dziękuję ci mój drogi, dobry użytek zrobiłeś z pieniędzy, które ci dałem odbierz nagrodę za to. Drugi sługa też był bardzo, bardzo kontent Spory zysk przyniosły mu plony z uprawy. Dwa razy tyle wziął co dostał, za każdy talent Wiec nagrodę Pan mu dał i nie ma sprawy. La, la, la, la, la…. Rzekł ten trzeci z winą w głosie „kiedy odjechałeś Strach mnie wielki obleciał, pewnie nie wiedziałeś, Swoje złoto pod kamień do dziury włożyłem Zysku mi to nie dało, ale nie straciłem” Jesteś nieudacznikiem rzekł Pan rozgniewany Zysk złoto daje w banku, a nie pod skałami. Tracić w interesach nie mam też ochoty Żegnam, bo właśnie zwalniam cię z roboty. Tyle tobie dał dobry Bóg, Dla każdego ma talent, by każdy mógł. Z bożym talentem, lepszy jest cały świat, Dzięki talentom świat ma dużo mniej wad. (413) Dlaczego nie warto zakopać skarbu? Jakimi skarbami obdarza nas Pan Bóg? - na te pytania odpowie ks. Michał Gławdel. Dziś przypowieść o talentach. Talenty - kazanie dla dzieci. skaut5 « ‹ 1 › » oceń artykuł (fot. stephanie ★/ CC) Dziecko nie chowa prezentu do szafy, ale go rozpakowuje. Swoiście „puszcza go w obieg”. Przygląda się, kontempluje, cieszy się z niego i nim żyje. Jedna z ewangelicznych przypowieści Jezusa mówi o pewnym człowieku, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden (Mt 25. 14-15). Mówimy krótko, że to przypowieść o talentach (por. Mt 25. 14-30). Na jej kanwie można oprzeć wiele rozważań, niejedno biorąc sobie do serca. Spróbuję wydobyć to, co wydaje mi się w niej szczególnie ważne. Poszedł i ukrył swój talent Wszystko, co Jezus czynił i mówił, służyło rzeczywistemu otwarciu się człowieka na Boga. Jezus wciąż o to zabiegał. Dziś także nam w tym pomaga. Przypowieścią o talentach chce nam uświadomić. jak bezcennym darem jesteśmy i jak olśniewające dobro – olśniewający talent mamy w sobie. Niestety, z różnych przyczyn nie jest to dla nas tak oczywiste i trudno nam nieraz dostrzec w sobie ów talent. Choćby dlatego, że życie na ziemi różnie smakuje. Bywa słodkie i wtedy czujemy wiatr w żaglach. Bywa jednak i gorzkie. Czasami wręcz wydaje się nam, że nie ma sensu i wtedy trudno dostrzec w nim cud i dar. „Talent życia” mieni się więc różnymi barwami – jasnymi i ciemnymi. Trzeba nam jednak starać się, by w każdej sytuacji swoje życie rozpoznawać jako niezmiennie najcenniejszy dar. To zadanie na całe życie. Oczywiście, przy fundamentalnym założeniu, ugruntowanym w Objawieniu i wierze, że nasze osobowe życie dopiero w wieczności odsłoni się w całym swoim pięknie i bogactwie. Z Jezusowej przypowieści o talentach dowiadujemy się, że jeden z trzech obdarowanych zachował się, jakby w ogóle nie został obdarowany. Jakby dziwnym trafem wplątano go w jakąś niejasną transakcję czy wręcz źle potraktowano. Aż jednej trzeciej obdarowanych zabrakło więc czegoś istotnego w usposobieniu serca. w wewnętrznej dyspozycji umysłu. Trzeci sługa. zamiast rozkwitnąć i zaowocować dzięki wielkiemu obdarowaniu, uznał za właściwsze i lepsze pójść inną ścieżką: Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!” (Mt 25. 24-25). Człowiek ten najwyraźniej uznał, że właśnie takie zachowanie jest najrozsądniejsze. Na potwierdzenie słuszności swej postawy oddaje „nietknięte” to. co otrzymał. Nie widać w nim żadnej fascynacji otrzymanym talentem. A je śli czegoś w związku z nim doświadczył, to tylko lęku i obawy przed panem. Nie ma tu ani krzty olśnienia czy wdzięczności, nie mówiąc o twórczym uskrzydleniu… Zawładnęła nim jakaś pokrętna logika. Rozumował w sposób dziwnie skomplikowany. Jakże inaczej zachowuje się dziecko, które otrzymuje prezent w lśniącym opakowaniu i – jak z góry się spodziewa – z cudowną zawartością. Dziecko, i dorosły człowiek o dziecięcym usposobieniu, nie chowa prezentu (talentu) do szafy, ale go rozpakowuje. Swoiście „puszcza go w obieg”. Przygląda się, kontempluje, cieszy się z niego i nim żyje. To wręcz niemożliwe, by obdarowane dziecko przy najbliższej okazji oddało prezent, racząc ofiarodawcę paroma gorzkimi i ironicznymi uwagami. A tak właśnie postąpił trzeci sługa. Przestroga wypływająca z jego historii jest oczywista. Winniśmy zdecydowanie odrzucić taki sposób myślenia, który prowadzi do niedoceniania drogocennego talentu i niewłaściwego zachowania względem wielkodusznego darczyńcy. Zachowaniem sługi nieużytecznego pan poczuł się dotknięty: Odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 25. 28-30). Niech ów potężnie zamanifestowany „święty gniew” i nas napomina. Niech wzywa do opamiętania – do poznawania z usposobieniem dziecka i do możliwie pełnego oglądu otrzymanego talentu życia. Rozpoznać wartość talentu Wbrew temu, co może się tu spontanicznie nasunąć, to nie liczba otrzymanych talentów decyduje o tym, że jeden je pomnaża, a drugi bezmyślnie zakopuje. Rozstrzygające jest to, czy rozumiemy, że otrzymany od Boga talent – nieważne, czy jest ich pięć, czy jeden – to bezcenne dobro, które „prosi”, by obejść się z nim w sposób właściwy – wielkoduszny i współmierny z tym, co się otrzymało. Małoduszności w przyjmowaniu Bożego talentu życia można zaradzać. Pokrętne myślenie o darze i Dawcy można eliminować, starając się codziennie zdawać sobie sprawę z Bożych dobrodziejstw i szczerze za nie dziękować. Tak właśnie brzmi wskazówka św. Ignacego Loyoli z pierwszego punktu jego codziennego rachunku sumienia: „Dziękować Bogu. Panu naszemu, za otrzymane dobrodziejstwa” (Ćd 43). Punktów. według których św. Ignacy proponuje każdego dnia odprawić rachunek sumienia, jest pięć. Każdy. kto regularnie i możliwie często zdobywa się na ten pięcioaspektowy wgląd w otrzymany talent, ten godnie go traktuje. Strzegąc go i ceniąc, pomnaża bogactwa właściwe osobie stworzonej na podobieństwo Boga (por. Rdz 1. 27). Jednak u podstaw wszelkiego dobra i naszej pomyślności zawsze jest Jezus Chrystus, który wyraźnie zapewnia i przestrzega: Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15. 5). To On. będąc Synem Bożym, stał się Człowiekiem, aby nas przekonać, że drodzy jesteśmy w Jego oczach, nabraliśmy wartości i On nas miłuje (por. Iz 43. 4). Ktoś tak bardzo w nas zaangażowany sięga po środki najbardziej ekspresywne. by przekonać nas, że jesteśmy bezcennym talentem. W rozważanej przypowieści Jezus celowo odwołuje się do jednostki wagowej o dużej skali. by już przez to pokazać nam, o jak wielkie obdarowanie każdego człowieka chodzi. W innych przypowieściach Jezus mówi o syklu albo o drachmie, tu – o talentach. Jeden talent to aż 34 kilogramy złota lub srebra, a w niektórych regionach ówczesnego świata było to nawet około 64 kilogramów. Jeśli zatem każdy człowiek otrzymuje od Boga jeden talent i jeśli jeden talent to tak dużo szlachetnego kruszcu, to nikt nie ma prawa twierdzić, że dostał od Boga za mało albo mało w porównaniu z innymi. Podstawowy problem człowieka nie polega na tym, ile otrzymał talentów – jeden czy kilka – ale czy rozpoznał wartość owego jednego, niejako podstawowego talentu. Jeśli jest to także nasz problem, warto odpowiedzieć sobie w tym kontekście na kilka podstawowych pytań: Co dotąd czyniłem z bezcennym talentem swojego życia? Co czynię z nim obecnie? Jak przyjmuję moje osobowe istnienie? Czy cenię je. czy wręcz przeciwnie? Co dzieje się we mnie, gdy uświadamiam sobie skalę obdarowania ukrytą w jednym talencie. jakim jestem – ja. człowiek. osoba. dziecko Boże? Jak często wzbiera w mym sercu radość? Czy doceniam drogocenny dar mojego życia? Oczywiście, warto także pytać, jak postrzegam dar życia moich bliźnich? Miłosne wyznanie Boga Z przeżywaniem siebie jako drogocennego dobra jest trochę tak jak ze złotem. W postaci monet czy sztabek można je zdeponować w banku czy w skarbcu albo ukryć w ziemi. Wtedy jednak poza poczuciem posiadania nie ma z niego żadnego pożytku. Można też zrobić z niego piękne przedmioty, na przykład kielich używany w czasie Eucharystii, piękne ozdoby, które nie tyle nadają wartości osobie je noszącej, ile są znakiem jej duchowej drogocenności. Dany nam przez Boga talent człowieczeństwa to wartość niepomiernie większa niż 30 czy 60 kilogramów złota. Niestety, nikt z nas nie może spontanicznie, a zarazem dogłębnie dokonać wglądu we własną osobę czy dotrzeć do wnętrza kogoś innego. Owszem, niektórym świętym, mistykom Bóg daje taki wgląd. Efektem dogłębnego wglądu i pełnego oglądu ludzkiej osoby bywa olśnienie, poczucie szczęścia i wielka wdzięczność, a także nie-podlegający dyskusji szacunek względem każdej ludzkiej osoby. Szacunek do siebie i innych ludzi. Co jednak mamy czynić, skoro nie jesteśmy mistykami ani nie będzie nam dane studiować antropologii filozoficznej czy biblijnej, by w sposób systematyczny i pogłębiony przyjrzeć się ludzkiej osobie? Myślę, że można posłużyć się pewnym „świętym fortelem”. Sam Bóg nam go proponuje. Mam na uwadze ogrom miłosnych wyznań, którymi nas zasypuje. Wsłuchując się w nie, będzie w nas narastać przekonanie, że rzeczywiście jesteśmy drogocennym talentem i że byłoby rzeczą niestosowną, niemądrą wręcz i naiwną, zwracać go dawcy w taki sposób, jak uczynił to trzeci sługa z przypowieści o talentach. W Biblii wiele jest poruszających wyznań miłości Boga do człowieka. Miłosne wyznania Boga w obfitości znajdziemy także w dziennikach duchowych mistyków i świętych. Ja chciałbym odwołać się do doświadczeń francuskiej mistyczki Gabrieli Bossis i zapisanych przez nią wewnętrznych dialogów duszy z Jezusem. Obecny w Tabernakulum Jezus mówi do Gabrieli: „Czy nie widzisz, że wszystkie moje polecenia czynione są z miłości? Należałoby je spisywać pochodniami i jeszcze nie byłoby dosyć. Nazywaj Mnie twoim Boskim Żarem. Gdybym użył mocniejszych słów, iluż by się zgorszyło… Oni uznają tak wielką odległość między Stwórcą a stworzeniem. podczas gdy Ja wzywam do zażyłości w miłości największej. Ty to zrozum. Kochaj tak, jak Ja chcę być kochany: we wszystkich chwilach waszego krótkiego życia. Ja jestem waszym życiem; rozumiesz, moja Gabrielo, że to Ja jestem twoim życiem?”. Krzysztof Osuch SJ (ur. 1949). rekolekcjonista, kierownik duchowy. Ostatnio opublikował: Bóg tak wysoko cię ceni; Przed tobą jest dal; Przyjdę niebawem. Rozważania na czas kryzysu, lęku i powrotu Jezusa. Dziecko nie chowa prezentu do szafy, ale go rozpakowuje. Swoiście „puszcza go w obieg”. Przygląda się, kontempluje, cieszy się z niego i nim żyje. Jedna z ewangelicznych przypowieści Jezusa mówi o pewnym człowieku, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden (Mt 25. 14-15). Mówimy krótko, że to przypowieść o talentach (por. Mt 25. 14-30). Na jej kanwie można oprzeć wiele rozważań, niejedno biorąc sobie do serca. Spróbuję wydobyć to, co wydaje mi się w niej szczególnie ważne. Poszedł i ukrył swój talent Wszystko, co Jezus czynił i mówił, służyło rzeczywistemu otwarciu się człowieka na Boga. Jezus wciąż o to zabiegał. Dziś także nam w tym pomaga. Przypowieścią o talentach chce nam uświadomić. jak bezcennym darem jesteśmy i jak olśniewające dobro – olśniewający talent mamy w sobie. Niestety, z różnych przyczyn nie jest to dla nas tak oczywiste i trudno nam nieraz dostrzec w sobie ów talent. Choćby dlatego, że życie na ziemi różnie smakuje. Bywa słodkie i wtedy czujemy wiatr w żaglach. Bywa jednak i gorzkie. Czasami wręcz wydaje się nam, że nie ma sensu i wtedy trudno dostrzec w nim cud i dar. „Talent życia” mieni się więc różnymi barwami – jasnymi i ciemnymi. Trzeba nam jednak starać się, by w każdej sytuacji swoje życie rozpoznawać jako niezmiennie najcenniejszy dar. To zadanie na całe życie. Oczywiście, przy fundamentalnym założeniu, ugruntowanym w Objawieniu i wierze, że nasze osobowe życie dopiero w wieczności odsłoni się w całym swoim pięknie i bogactwie. Z Jezusowej przypowieści o talentach dowiadujemy się, że jeden z trzech obdarowanych zachował się, jakby w ogóle nie został obdarowany. Jakby dziwnym trafem wplątano go w jakąś niejasną transakcję czy wręcz źle potraktowano. Aż jednej trzeciej obdarowanych zabrakło więc czegoś istotnego w usposobieniu serca. w wewnętrznej dyspozycji umysłu. Trzeci sługa. zamiast rozkwitnąć i zaowocować dzięki wielkiemu obdarowaniu, uznał za właściwsze i lepsze pójść inną ścieżką: Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!” (Mt 25. 24-25). Człowiek ten najwyraźniej uznał, że właśnie takie zachowanie jest najrozsądniejsze. Na potwierdzenie słuszności swej postawy oddaje „nietknięte” to. co otrzymał. Nie widać w nim żadnej fascynacji otrzymanym talentem. A je śli czegoś w związku z nim doświadczył, to tylko lęku i obawy przed panem. Nie ma tu ani krzty olśnienia czy wdzięczności, nie mówiąc o twórczym uskrzydleniu… Zawładnęła nim jakaś pokrętna logika. Rozumował w sposób dziwnie skomplikowany. Jakże inaczej zachowuje się dziecko, które otrzymuje prezent w lśniącym opakowaniu i – jak z góry się spodziewa – z cudowną zawartością. Dziecko, i dorosły człowiek o dziecięcym usposobieniu, nie chowa prezentu (talentu) do szafy, ale go rozpakowuje. Swoiście „puszcza go w obieg”. Przygląda się, kontempluje, cieszy się z niego i nim żyje. To wręcz niemożliwe, by obdarowane dziecko przy najbliższej okazji oddało prezent, racząc ofiarodawcę paroma gorzkimi i ironicznymi uwagami. A tak właśnie postąpił trzeci sługa. Przestroga wypływająca z jego historii jest oczywista. Winniśmy zdecydowanie odrzucić taki sposób myślenia, który prowadzi do niedoceniania drogocennego talentu i niewłaściwego zachowania względem wielkodusznego darczyńcy. Zachowaniem sługi nieużytecznego pan poczuł się dotknięty: Odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 25. 28-30). Niech ów potężnie zamanifestowany „święty gniew” i nas napomina. Niech wzywa do opamiętania – do poznawania z usposobieniem dziecka i do możliwie pełnego oglądu otrzymanego talentu życia. Rozpoznać wartość talentu Wbrew temu, co może się tu spontanicznie nasunąć, to nie liczba otrzymanych talentów decyduje o tym, że jeden je pomnaża, a drugi bezmyślnie zakopuje. Rozstrzygające jest to, czy rozumiemy, że otrzymany od Boga talent – nieważne, czy jest ich pięć, czy jeden – to bezcenne dobro, które „prosi”, by obejść się z nim w sposób właściwy – wielkoduszny i współmierny z tym, co się otrzymało. Małoduszności w przyjmowaniu Bożego talentu życia można zaradzać. Pokrętne myślenie o darze i Dawcy można eliminować, starając się codziennie zdawać sobie sprawę z Bożych dobrodziejstw i szczerze za nie dziękować. Tak właśnie brzmi wskazówka św. Ignacego Loyoli z pierwszego punktu jego codziennego rachunku sumienia: „Dziękować Bogu. Panu naszemu, za otrzymane dobrodziejstwa” (Ćd 43). Punktów. według których św. Ignacy proponuje każdego dnia odprawić rachunek sumienia, jest pięć. Każdy. kto regularnie i możliwie często zdobywa się na ten pięcioaspektowy wgląd w otrzymany talent, ten godnie go traktuje. Strzegąc go i ceniąc, pomnaża bogactwa właściwe osobie stworzonej na podobieństwo Boga (por. Rdz 1. 27). Jednak u podstaw wszelkiego dobra i naszej pomyślności zawsze jest Jezus Chrystus, który wyraźnie zapewnia i przestrzega: Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15. 5). To On. będąc Synem Bożym, stał się Człowiekiem, aby nas przekonać, że drodzy jesteśmy w Jego oczach, nabraliśmy wartości i On nas miłuje (por. Iz 43. 4). Ktoś tak bardzo w nas zaangażowany sięga po środki najbardziej ekspresywne. by przekonać nas, że jesteśmy bezcennym talentem. W rozważanej przypowieści Jezus celowo odwołuje się do jednostki wagowej o dużej skali. by już przez to pokazać nam, o jak wielkie obdarowanie każdego człowieka chodzi. W innych przypowieściach Jezus mówi o syklu albo o drachmie, tu – o talentach. Jeden talent to aż 34 kilogramy złota lub srebra, a w niektórych regionach ówczesnego świata było to nawet około 64 kilogramów. Jeśli zatem każdy człowiek otrzymuje od Boga jeden talent i jeśli jeden talent to tak dużo szlachetnego kruszcu, to nikt nie ma prawa twierdzić, że dostał od Boga za mało albo mało w porównaniu z innymi. Podstawowy problem człowieka nie polega na tym, ile otrzymał talentów – jeden czy kilka – ale czy rozpoznał wartość owego jednego, niejako podstawowego talentu. Jeśli jest to także nasz problem, warto odpowiedzieć sobie w tym kontekście na kilka podstawowych pytań: Co dotąd czyniłem z bezcennym talentem swojego życia? Co czynię z nim obecnie? Jak przyjmuję moje osobowe istnienie? Czy cenię je. czy wręcz przeciwnie? Co dzieje się we mnie, gdy uświadamiam sobie skalę obdarowania ukrytą w jednym talencie. jakim jestem – ja. człowiek. osoba. dziecko Boże? Jak często wzbiera w mym sercu radość? Czy doceniam drogocenny dar mojego życia? Oczywiście, warto także pytać, jak postrzegam dar życia moich bliźnich? Miłosne wyznanie Boga Z przeżywaniem siebie jako drogocennego dobra jest trochę tak jak ze złotem. W postaci monet czy sztabek można je zdeponować w banku czy w skarbcu albo ukryć w ziemi. Wtedy jednak poza poczuciem posiadania nie ma z niego żadnego pożytku. Można też zrobić z niego piękne przedmioty, na przykład kielich używany w czasie Eucharystii, piękne ozdoby, które nie tyle nadają wartości osobie je noszącej, ile są znakiem jej duchowej drogocenności. Dany nam przez Boga talent człowieczeństwa to wartość niepomiernie większa niż 30 czy 60 kilogramów złota. Niestety, nikt z nas nie może spontanicznie, a zarazem dogłębnie dokonać wglądu we własną osobę czy dotrzeć do wnętrza kogoś innego. Owszem, niektórym świętym, mistykom Bóg daje taki wgląd. Efektem dogłębnego wglądu i pełnego oglądu ludzkiej osoby bywa olśnienie, poczucie szczęścia i wielka wdzięczność, a także nie-podlegający dyskusji szacunek względem każdej ludzkiej osoby. Szacunek do siebie i innych ludzi. Co jednak mamy czynić, skoro nie jesteśmy mistykami ani nie będzie nam dane studiować antropologii filozoficznej czy biblijnej, by w sposób systematyczny i pogłębiony przyjrzeć się ludzkiej osobie? Myślę, że można posłużyć się pewnym „świętym fortelem”. Sam Bóg nam go proponuje. Mam na uwadze ogrom miłosnych wyznań, którymi nas zasypuje. Wsłuchując się w nie, będzie w nas narastać przekonanie, że rzeczywiście jesteśmy drogocennym talentem i że byłoby rzeczą niestosowną, niemądrą wręcz i naiwną, zwracać go dawcy w taki sposób, jak uczynił to trzeci sługa z przypowieści o talentach. W Biblii wiele jest poruszających wyznań miłości Boga do człowieka. Miłosne wyznania Boga w obfitości znajdziemy także w dziennikach duchowych mistyków i świętych. Ja chciałbym odwołać się do doświadczeń francuskiej mistyczki Gabrieli Bossis i zapisanych przez nią wewnętrznych dialogów duszy z Jezusem. Obecny w Tabernakulum Jezus mówi do Gabrieli: „Czy nie widzisz, że wszystkie moje polecenia czynione są z miłości? Należałoby je spisywać pochodniami i jeszcze nie byłoby dosyć. Nazywaj Mnie twoim Boskim Żarem. Gdybym użył mocniejszych słów, iluż by się zgorszyło… Oni uznają tak wielką odległość między Stwórcą a stworzeniem. podczas gdy Ja wzywam do zażyłości w miłości największej. Ty to zrozum. Kochaj tak, jak Ja chcę być kochany: we wszystkich chwilach waszego krótkiego życia. Ja jestem waszym życiem; rozumiesz, moja Gabrielo, że to Ja jestem twoim życiem?”. / O. Krzysztof Osuch SJ (ur. 1949). rekolekcjonista, kierownik duchowy./ RED.

kazanie dla dzieci o talentach